person in brown jacket doing snow ski blade trick
30 sierpnia 2024

 „Zacznij tam, gdzie jesteś. Z tym, co masz.
TSR pokaże Ci drogę”

W świecie sportu dużo mówi się o celach. Trenerzy planują sezon pod konkretne wyniki, sportowcy mierzą formę tygodniami, a psychologowie pytają: „Co chcesz osiągnąć?” I chociaż odpowiedzi są różne – od „chcę medal” po „chcę się przełamać psychicznie” – to sposób, w jaki ten cel jest formułowany, robi ogromną różnicę. W Terapii Skoncentrowanej na Rozwiązaniach (TSR) mówimy: cel powinien być tak jasny, jak linia mety. Nie wystarczy wiedzieć, czego nie chcę. Muszę umieć nazwać, czego chcę zamiast tego – i po czym poznam, że się do tego zbliżam.

Wyobraź sobie biegacza, który mówi: „Chcę się nie stresować przed zawodami”. Na pierwszy rzut oka to dobry cel – kto by nie chciał mniej stresu? Ale TSR nie zadowala się negatywnym opisem. Zadaje pytania: A co zamiast tego? Jak miałbyś się czuć, jeśli stres byłby mniejszy? Co byś robił inaczej? I tu zaczyna się prawdziwa robota. Bo dopiero gdy sportowiec powie: „Chciałbym przed startem mieć spokojny oddech, skoncentrować się na strategii i zaufać temu, co wytrenowałem”, pojawia się cel, z którym można pracować. Cel pozytywny, realny, osobisty.

TSR działa tak, że sportowiec jest zaproszony do myślenia o swoim najlepszym możliwym ja – nie w sensie marzeń czy złotych medali, ale codziennych zachowań, emocji i reakcji, które sam rozpozna jako „sygnał postępu”. I właśnie te sygnały są kluczem. Bo w terapii nie pytamy: czy już osiągnąłeś cel? Pytamy: co pokazuje, że choć trochę się do niego zbliżyłeś? To zmienia perspektywę. Przykład? Zawodniczka karate, która przez długi czas bała się ocen trenera, na jednej z sesji mówi: „Wczoraj sama zaproponowałam, żeby mnie nagrał i ocenił technikę”. To drobny krok, ale ogromny wskaźnik zmiany – i właśnie na tym TSR buduje siłę sportowca.

Ciekawe jest też to, że cele formułowane w duchu TSR są często dużo bardziej osobiste i głębokie niż te narzucone z zewnątrz. Zamiast „dostać się do kadry” sportowiec mówi: „Chcę znów czuć radość z trenowania, nawet jak jestem zmęczony”. A to daje trwałą motywację. Bo kiedy cel wynika z wewnętrznego poczucia sensu, a nie tylko z presji otoczenia – łatwiej go utrzymać. I łatwiej wrócić na właściwy tor, jeśli się chwilowo zgubi drogę.

W pracy ze sportowcami widzę, że te „jasne cele” są punktem zwrotnym. Gdy ktoś zaczyna mówić o tym, co chce robić, czuć i myśleć – zamiast czego unikać – to jakby przeszedł na drugą stronę boiska. Z roli ofiary okoliczności do roli autora zmiany. I to nie jest coachingowe hokus-pokus. To podejście potwierdzone badaniami, które pokazują, że formułowanie celów w sposób pozytywny, konkretny i osobisty zwiększa zaangażowanie, odporność psychiczną i poczucie sprawczości.

Więc jeśli jesteś sportowcem i czujesz, że kręcisz się w kółko – że znów ten sam stres, ten sam mur, ten sam „brak formy psychicznej” – spróbuj zadać sobie inne pytania. Nie: co muszę zmienić?, ale co chciałbym zauważyć, że się zmienia? Nie: jak się pozbyć lęku?, tylko jak chciałbym się czuć, gdy robię to, co kocham? A jeśli potrzebujesz w tym przewodnika – terapeuta TSR nie da Ci gotowego celu, ale pomoże Ci ten cel odkryć. Bo linia mety jest już w Tobie – trzeba ją tylko wyraźnie zobaczyć.

 

UMÓW WIZYTĘ

Zadzwoń: +48 508 588 074